Ściśle rzecz biorąc chodzi oczywiście o pielgrzymkę małokacką na Kalwarię wejherowską. Już po raz czwarty pielgrzymi pokonywali bardzo malowniczą trasę wiodącą przez Wiczlino, Koleczkowo, Bieszkowice i Nowy Dwór Wejherowski. Szlak ten jest może trudniejszy od tradycyjnego, wiodącego główną ulicą przez miasto, ale jest przyjemniejszy i bezpieczniejszy. Tegorocznemu pielgrzymowaniu uroku dodawała też orkiestra, która - trzeba to uczciwie przyznać - nie oszczędzała się. Na czele grupy niesiony był - jak zwykle - krzyż procesyjny, ale tuż za nim niesiono piękną, nową tablicę z wizerunkiem Chrystusa Króla z jednej strony, z drugiej zaś przedstawiającą nasz kościół i napis: Parafia Chrystusa Króla - Gdynia Mały Kack. Jest to dar jednego z parafian, który własnoręcznie wszystko wykonał.
Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy tworzyli reprezentację naszej wspólnoty zarówno w jedną stronę (51 osób) jak i z powrotem (40). Wciąż nie są to liczby sprzed lat, gdy to pielgrzymowało do Wejherowa podobno 200-300 osób, ale tendencja jest zwyżkowa. Wielu przyjmowało na siebie trud dotatkowy jak chociażby odpowiedzialną rolę kierowania ruchem, inni nieśli krzyż, tablicę, figurkę fatimską, nagłośnienie, inni z kolei prowadzili śpiew i grali na gitarze (w przerwach aktywności orkiestry). Raz jeszcze gorąco dziękujemy wszystkim - również cukiernikom, którzy dostarczyli (jak zwykle) drożdżówki dla pątników oraz państwu, którzy ofiarowali napoje chłodzące. Dziękujemy też cierpliwemu panu kierowcy, który przywiózł z Wejherowa członków orkiestry i w niedzielę odwiózł ich do domu, a w drodze kilka razy podwoził. Przy tej okazji należy w przyszłym roku pomyśleć o drugim busie, który dawałby szansę choćby krótkiego "przysiadu" tym, którzy przeżywają chwilowy kryzys. Głównie chodzi o dzieci, ale nie tylko.
Trzeba też wspomnieć, że opłacenie orkiestry na takiej trasie jest sporym wysiłkiem finansowym, dlatego dziękujemy wszystkim, którzy rozumiejąc to złożyli jedną trzecią potrzebnej kwoty.