Jedziemy do św. Józefa - U Matki (cz. 4) ks. Piotr | 2018-08-12 |
Poranna Msza święta o godzinie 8.00 w kościele św. Jadwigi Królowej i rozmowa z proboszczem, który czekał do północy na nasz przyjazd przypomniała mi o ważnej rzeczy. Inni czekają na nas i od czasu do czasu trzeba dać znak życia. Przy śniadaniu dowiadujemy się, że jednak dziewczyny z Adrianem dotrą do nas samochodem. Możemy zostawić bagaże i przyczepkę. Bardzo mnie ta wiadomość ucieszyła. Dziś etap do Górki Klasztornej - najstarszego sanktuarium w Polsce. Początek datowany na XI wiek. Jeszcze we trzech docieramy po kilkunastu kilometrach do Zamartego po drodze wspólnie odmawiając różaniec. Tam mamy czekać na przyjazd pozostałych. W Zamartem, dawnym klasztorze augustiańskim, w któ-rym obecnie przebywają i pracują karmelici bosi, znajduje się sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej. W kościeleprzyjemny chłód. Po chwili poznajemy się z nowicjuszem, bratem Marcinem, który nas zaopatruje w wodę i owoce. Potem udostępnia salkę i spożywamy obiad. Dopiero ok.14.30 docierają do nas pozostali. Dziewczyny jadą dalej samochodem, a my mężczyźni... Cóż to dla nas ok. 40 km? Tylko to 40 km zamieni się w drogę przez pustynię w wielkim upale. Gdyby nie intencja z jaką wyruszyliśmy na pielgrzymi szlak i prośba do Jezusa o siły, byłoby cienko. Chłopcy w końcu decydują się, by jechać asfaltem, ja pozostałem na trasie rowerowo - piaszczystej, prawie cały czas prowadzącej przez lasy. Z Bożą pomocą docieram do Górki Klasztornej, gdzie czekają już na mnie pozostali - oprócz Maksa, który gdzieś się zagubił. Zdążyłem na Eucharystię o 18.30. Potem przygotowana kolacja w domu pielgrzyma, wspólna adoracja i nocleg, w naprawdę wspaniałych warunkach. Wiadomo - u Matki. |