W związku z 40-leciem konsekracji kościoła | 2010-09-12 |
To nieprawda, że sięganie po kolejne rocznice ważnych wydarzeń jest niepotrzebnym generowaniem okazji do zabawy. A jeśli nawet znajdzie się tu miejsce na zabawę, czy - mówmy oględniej - na świętowanie, to nie ma w tym jeszcze nic złego. Iluż to małżonków postanowiło wrócić do swej pierwotnej miłości tylko dlatego, że ktoś zmobilizował ich do świętowania kolejnej rocznicy małżeństwa! Niektórzy przy tej okazji nawet mieszkanie postanowili odnowić, bo "gości trzeba jakoś przyjąć". No, proszę bardzo! Jako wspólnota parafialna świętować będziemy niebawem 40. rocznicę konsekracji kościoła. Konsekracja, czyli poświęcenie, czyli oddanie Bogu na wyłączne użytkowanie tej budowli. Ileż dobrego dokonało się w murach tej świątyni w tym czasie! Iluż ludzi z Bogiem pojednanych, iluż na całe życie sakramentalnie powiązanych, modlitw ku niebu zaniesionych, dusz z tego świata odprowadzonych! Jakże bardzo trzeba dbać o ten przybytek! Ewangelie wspominają, o zaledwie jednym przypadku irytacji Pana Jezusa: wtedy, gdy ludzie zgromadzeni w świątyni, nie wykazali należytej gorliwości o dom Boży, a św. Paweł pisze, że gdyby ktoś zniszczył świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Straszne skojarzenia budzą się pod wpływem tego rodzaju wspomnień. Znaczy to tylko, albo aż tyle, że nie wolno dopuścić do degradacji przybytku Bożego w każdym jego wymiarze - tym materialnym i tym duchowym. Zwróćmy uwagę, co stało się w krajach zachodnich, gdy nie zadbano dostatecznie o życie duchowe wspólnot ludzi wierzących - w ślad za tym poszło pustoszenie kościołów, a w konsekwencji i desakralizacja, sprzedaż, wyburzenie itd. Nie wolno nawet o tym myśleć! |