W minionym tygodniu ks. Łukasz otrzymał sygnał, że w mieszkaniu pewnej starszej pani z naszej parafii, ogrzewanym węglem doszło do osmalenia ścian.
Ewidentnie wskazywało to na nieszczelność instalacji kominowej, uruchamiając podświadomie sygnał alarmowy o możliwości zaczadzenia osoby tam mieszkającej. Wystarczył kontakt z szefową naszego Caritas-u, ta zaś skontaktowała się z ojcem jednej z członkiń tej samej wspólnoty, który jest zdunem, szybka wyprawa pod wskazany adres wraz z ks. Łukaszem i... problem został zażegnany. Pozostaje jeszcze kwestia ewentualnego odmalowania mocno zaczernionego pomieszczenia, ale i na to jest jakiś pomysł.
Wspaniale! Właśnie o to chodzi we wspólnocie. Tak to powinno działać. Nie należy się jednak spodziewać, że odtąd każdy będzie mógł korzystać z takiej pomocy - rzemieślnicy przestaliby zarabiać. Ten temat dotyczy osób będących w trudnej sytuacji bądź to ze względu na niedołężność wynikającą z wieku lub choroby, bądź z racji przejściowych trudności, w jakich znalazła się rodzina na przykład na skutek utraty pracy przez rodziców, czy choćby jednego z nich.
Ten konkretny przypadek pokazuje, że można zaskarbić sobie łaski u Boga i wdzięczność u ludzi niejako na marginesie własnego czasu i umiejętności. To właśnie w tym celu powstała też skarbonka Caritas-u. Tam stolarze, elektrycy, malarze i inni mogą składać ewentualne oferty pomocy. Być może i ich dobre serce zostanie wykorzystane. Czekamy więc...