Tym imieniem przedstawił się Pan Bóg swemu słudze Mojżeszowi. Dlaczego akurat tak chciał być nazywany? Wydaje się, że takie określenie Boga jest jednocześnie prostą konsekwencją Jego działań: obecność jest przecież najprostszym wyrazem miłości - Pan Bóg zawsze jest. Jest dla nas. Na tym tle warto zadać sobie pytanie o moją obecność przed Panem... On jest zawsze dla mnie, a czy ja jestem dla Niego? Bo warto.
Od tej obecności zależy nasza owocność. Cóż mamy z siebie i co sami przez się stanowimy? Doskonale wiemy, że bez Niego nic uczynić nie możemy. On zaś, nasz Bóg, skoro tak się dla nas poświęcił i czyni to nadal, skoro z taką gorliwością stara się o to, byśmy jak najobficiej owocowali, ma prawo nie tylko oczekiwać pozytywnych efektów naszego wzrostu, ale wręcz domagać się, by wreszcie się one na drzewie naszego życia pojawiły.
Przypowieść Chrystusa Pana o drzewie figowym odzwierciedla jednak przede wszystkim cierpliwość i miłosierdzie Boga. Zdarza się bowiem, że nie potrafimy dokonać tego, czego sami pragniemy, w odpowiednim czasie. Niekiedy lenistwo, innym razem bałagan, to znów źle rozplanowany czas stają się przyczyną niewykonania woli Bożej. Poczyniona przez Niego inwestycja i poniesione nakłady jak najbardziej upoważniają Boga do wymierzenia kary. On jednak okazuje się miłosierny i cierpliwy. Jest w stanie czekać. Nadal będzie On czekał, dalej będzie trwał. Jego obecność jest błogosławieństwem, bo daje zabezpieczenie, daje wsparcie i przy takiej pomocy nic nie jest zbyt trudne i skomplikowane. Trzeba tylko chcieć i być - trwać w obecności przed Tym, który wszystko może i pragnie nas uszczęśliwić.