Jakże pójdziemy za Tobą, Chrystusie? | 2013-03-15 |
Jest taka pieśń przygodna, rozpoczynająca się właśnie od tych słów: „Jakże pójdziemy za Tobą, Chrystusie, gdy Ty nie chodzisz naszymi drogami, a Twoje myśli tak różne od naszych i miłość tak inna od naszej miłości?" Słowa tej pieśni mówią bardzo wiele: ciągły upór człowieka wobec Ojcowskiej woli i nawet podejmowane próby naginania jej do własnych oczekiwań. A Bóg? Zgodnie z tym, co rozważaliśmy wczoraj - pozostaje bezsilny... Pół biedy, gdyby ludzie jedynie chcieli naginać do siebie wolę Najwyższego, ale zbyt często próbują czynić to, podejmując próbę „zniewolenia" Boga i to na siłę! Oj, wielkie poczucie humoru musi mieć Pan Bóg, tolerując takie wybryki. A skutki ich są niezwykle bolesne. Doświadczyli tego na sobie prorocy - wysłannicy Boga oraz sam Syn Boży, ostatecznie padając ofiarą kłamstwa, krętactwa i zawiści wielu. Cóż zaś robili pozostali? Aż trudno uwierzyć w ich reakcję. Widać to doskonale na przykładzie dzisiejszej Ewangelii. Nienawiść duchowych przywódców w stosunku do Chrystusa była powszechna. Postronni obserwatorzy Jego działalności przyjmowali to najpierw ze zdziwieniem, ale już po pewnym czasie ich zdziwienie budził fakt, że... „jawnie przemawia i nic Mu nie mówią". To oznacza zdziwienie faktem, że teraz Go nie prześladują... I co? - Tylko się przyglądali - bierni uczestnicy straszliwych wydarzeń. Na ile straszliwych, okazać się miało niebawem. W ten sposób nie da się niczego dobrego zbudować. W „drużynie Chrystusa" jest moc, jest potęga, a przede wszystkim doskonałe prowadzenie i obietnica szczęścia wiecznego. Szkoda czasu na wymyślanie własnych, jeszcze nie zweryfikowanych tez, gdy te pewne, gotowe są w zasięgu ręki, i wciąż aktualne. |