Głos rozsądku | 2013-03-16 |
Nie tylko w czasach Pana Jezusa panowało rozdwojenie z Jego powodu. Dziś również następuje ono nie tylko z powodu Chrystusa, ale też z uwagi na naukę, którą głosił, a której to konsekwencje są niekiedy trudne do przyjęcia przez współczesnych. Niestety brakuje rzetelnego poszukiwania prawdy. Ta z pewnością nie przychodzi łatwo i nie daje się łatwo poznawać, ale dla wytrwałych staje się nagrodą wielkiej wartości. Zwróćmy uwagę na wagę emocji, jakie towarzyszą podnoszeniu trudnych co prawda, ale istotnych tematów zarówno życia codziennego jak i celów odległych, jednakże aksjologicznie bardzo istotnych. Ileż to przekrzykiwania, niedopuszczania do głosu, blokowania dostępu do informacji - a wszystko to w imię rzekomego postępu. Dziś również trzeba wołać o poszanowanie „siły argumentów", w odróżnieniu od argumentu siły. Popatrzmy jak wygląda wiele współczesnych manifestacji - z punktu widzenia moralności wręcz gorszących - gromadzących zwolenników zupełnie nieakceptowalnych zachowań i życia. Przecież niejendokrotnie głos rozsądku kierowany w stronę uczestników tych demonstracji spotyka się z odpowiedzią raczej właściwą dzieciom, które wykazują swoją dezaprobatę w stosunku do grupy z sąsiedniej piaskownicy, wykrzykując swoje „la la la" lub „bla bla bla" - byle głośniej. Najgorzej, jeśli ktoś jest apriori przekonany o swoich racjach i nie dopuszcza nawet dyskusji z własnymi poglądami. W dzisiejszej Ewangelii czytamy, że tłum był rozdwojony, ale przywódcy wiedzieli najlepiej - starali się nawet zbyć tak potrzebny w owym czasie głos rozsądku Nikodema: chcesz, to sobie zbadaj i dowiedz się, że to my mamy rację. A cóż się stanie, jeśli wynik owego badania będzie różny od waszego? - chciałoby się zapytać. Ano nic. Wtedy podyskutujemy „bla bla bla"... |