Głosić Chrystusa | 2010-04-10 |
To z kolei nam trudno pojąć – nam przyzwyczajonym do mówienia o Panu Jezusie, analizowania Jego cudów, dyskutowaniu o możliwościach: Jak można było nie uwierzyć Temu, który tyle razy dowodził swej wszechmocy? Rzeczywiście, nawet Pan Jezus czyni im z tego zarzut. Ewangelista pisze, że „wyrzucał im brak wiary i upór, że nie uwierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego”. No cóż? A zaraz potem pozostawia im zadanie do wypełnienia: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” Może dlatego przypadła na nich ta słabość, aby byli bardziej wyrozumiali dla tych, którzy będą odrzucać niesioną przez nich ofertę miłości Boga? Może dzięki temu doświadczeniu z większą pokorą przystąpią do realizacji tak trudnego zadania jakim jest wytrwałe mówienie o rzeczach jak najbardziej nieoczywistych? Zdaje się, że chodzi o przełamanie jakiejś bariery wiary, po której przekroczeniu pozostaje już tylko jedna odpowiedź – nawet wobec zagrożenia życia: „my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli”. Nie po to otrzymaliśmy wiarę, aby się nią delektować i nasycać się nią dla własnej korzyści. Jej posiadanie obliguje do głoszenia. To jednak jest możliwe tylko w wypadku absolutnego, kompletnego, z głęboką wiarą przyjęcia Ewangelii Chrystusowej. To też jest łaską. Prośmy o nią, byśmy i my utrzymać nie mogli w sobie owego wołania miłości Bożej, którą po prostu trzeba się dzielić. |