Jak to Pan Jest dobry! | 2013-06-10 |
Oczywiście, że co do zasady, zgadzamy się, że Bóg jest dobry. Wątpliwości jednak pojawiają się w momencie, gdy zastanawiać się zaczyna człowiek nad nieszczęściami, których doświadczają ludzie nie zasługujący na nie... Padają wówczas pytania w stylu: A gdzie Bóg był wtedy? A dlaczego Bóg na to pozwolił? A czy to sprawiedliwe, aby...? Trudno się wówczas spierać i gorączkowo poszukiwać argumentów. Można bowiem stanąć w roli Hiobowych przyjaciół, którzy - słusznie zresztą - sprawiedliwość Bożą cenili wyżej od Hiobowej, ale przy tym straszliwie gubili się w domysłach i dociekaniach aż zasłużyli na gniew Boży. Nie znamy przecież wszystkich okoliczności towarzyszących takiemu czy innemu nieszczęściu i nigdy nie możemy powiedzieć, że nie jest to kara za grzechy. Mówienie, że Pan Bóg za grzechy nie karze, nie jest prawdą, bo to przecież druga z głównych prawd wiary. Pewnie, że - najprawdopodobniej z rzeczywistym stanem rzeczy - kara Boża może polegać na chwilowym cofnięciu nam „parasola ochronnego", a wtedy nieustannie ujadający diabeł - starożytny wróg Najwyższego - jest w stanie kąsać nas. Jednakże tylko w takim stopniu, na jaki pozwoli Pan Bóg. Dlaczego? A to już tajemnica Bożej woli i Jego nieskończonej mądrości. Pewnie, że nikt nie chce cierpieć. To jasne, że - logicznie rzecz biorąc - wypieramy myśl o konieczności cierpienia i jego zbawczym charakterze. Niewiele tu pomaga nawet Chrystusowe kazanie o błogosławieństwach: „błogosławieni ubodzy..." A kto chce być ubogim? „Błogosławieni smutni, cisi, prześladowani..." A któż pragnie takiego życia? Zwłaszcza dziś... Przypomnijmy jednak sobie czasy dzieciństwa, młodości, gdy to rówieśnicy współczuli z powodu na przykład surowych nauczycieli czy wymagających rodziców. Istotnie - nie można było tyle czasu co inni poświęcać na zabawę, bo były konieczne obowiązki: odrabianie lekcji czy wykonywanie wyznaczonych przez rodziców prac. A tamci się bawili... Czy dziś nie dziękujemy owym surowym wychowawcom za wyrobienie w nas cech koniecznych do przetrwania na tym świecie i osiągnięcia czegoś konkretnego? Jeśli w krótkim, ziemskim życiu sprawdza się to, że smutek obraca się w radość, to tym bardziej w wieczności. Tylko ufajmy. |