Trudne zadanie ewangelizatora | 2013-06-20 |
Głoszenie Ewangelii nigdy nie było łatwe i nie inaczej jest dziś. Nauka Chrystusowa nie jest bowiem jakimś rodzajem filozofii, ale bardzo wymagającym stylem życia. Siła przyzwyczajenia łatwo swego uścisku nie zwalnia, a to tylko komplikuje sprawę. Wyuczone schematy, zachowania, tradycja - nawet gdy przesiąknięte są błędami i niezgodne z Bożym nauczaniem, z największą trudnością dają się modyfikować. Pewnie dlatego św. Paweł ostrzega ochrzczonych mieszkańców Koryntu przed rekonkwistą pogaństwa. Sięga po mocny argument: „Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę." Dla niego było oczywistym, że skoro chrzest wprowadza człowieka w szczególny rodzaj intymności z Chrystusem, jaki przyrównać można do związku małżeńskiego, to podobnie nie może on być rozwiązany. Co prawda Prawo żydowskie przewidywało możliwość rozwodu, ale w sytuacji uprzywilejowanej stawiało oblubieńca - oblubienica w żaden sposób nie mogła nawet marzyć o daniu listu rozwodowego mężowi. Oblubieńcem zaś jest tu Pan Jezsus... A tymczasem właśnie od niego odejść zamierzali niektórzy koryntianie. Nie było to jednoznaczne opowiedzenie się przeciwko Chrystusowi, ale niewierność była wyraźna. Dlatego św. Paweł bije na alarm: „Jeśli bowiem przychodzi ktoś i głosi wam innego Jezusa, jakiegośmy wam nie głosili, lub bierzecie innego ducha, któregoście nie otrzymali, albo inną Ewangelię, nie tę, którąście przyjęli - znosicie to spokojnie." To bardzo niebezpieczny sygnał. W tle natomiast pojawia się jeszcze jeden problem, który najwyraźniej miał zdyskredytować Apostoła Narodów wobec tamtejszych chrześcijan. Gorzkie słowa św. Pawła o nie pobieraniu zapłaty za głoszenie Ewangelii, o wystarczaniu samemu sobie i ofiarach otrzymywanych od Macedończyków, wskazują na prawdopodobne plotki - rozpowszechniane przez wrogów Pawła - o korzyściach majątkowych jakie ten miał jakoby czerpać korzystając ze swej pozycji. To argument łatwy do rzucenia komukolwiek, a bardzo trudny do odparcia. I dziś przecież zarzuca się wielu biskupom czy kapłanom materialną interesowność w krzewieniu dzieła Bożego. Pewnie nawet zdarzają się takie przypadki, ale nie wolno dać się zwieść takiej propagandzie, bo ostatecznie i my jesteśmy zaślubieni Chrystusowi, a to przecież święty związek i nierozerwalny. |