Pan mój i Bóg mój | 2013-07-03 |
Wydusił to z siebie Tomasz, ale po co wcześniej stawiał niemożliwe normalnie do spełnienia warunki? Po co było to kuszenie Pana Boga: „nie uwierzę"? Przekonał się namacalnie, że u Boga nie ma rzeczy niemożliwych, ale też otrzymał przy okazji reprymendę: „uwierzyłeś, bo ujrzałeś, błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli". Iluż to dziś „Tomaszów" lekko wyrzuca z siebie „nie uwierzę" tylko dlatego, że Pan Bóg pozwolił na jakieś nieszczęście, że dopuścił na kogoś chorobę, że nie wysłuchał jakiejś prośby... Owszem, nie jest łatwo wierzyć w Boga, którego nie widać, a tym trudniej jest Mu zaufać. Gdy jednak uświadomimy sobie przepaść jaka dzieli nas od Boga i przypomnimy sobie jak wiele Mu zawdzięczamy, to nie odważymy się oceniać Jego decyzji. Ileż to razy sami przekonywaliśmy się o nietrafności decyzji przez nas podejmowanych i to niekiedy po długim namyśle. Potem sililiśmy się na tłumaczenia nawiązujące do nie rozpoznania wszystkich okoliczności, braku wiedzy na dany temat itd. Pan Bóg zaś zna wszystkie okoliczności i ma pełnię wiedzy. Czyżbyśmy odważyli się zarzucać Mu brak życzliwości? Przecież zależy Mu na każdym człowieku - chce tylko naszego szczęścia. On widzi lepiej i dalej. Czasem dopiero po wielu latach jesteśmy w stanie docenić wartość podjętej przez Niego decyzji. Jakim więc prawem szastamy ocenami, nie mając możliwości poznania do końca wszystkich okoliczności. Ufajmy, ufajmy i nie bądźmy niedowiarkami... |