Narzekanie na młodzież przy jednoczesnym wybielaniu pamięci o własnej młodości jest już chyba standardem od pokoleń. Któż z nas nie pamięta wygłupów szkolnej gawiedzi, gdy nauczyciel, zamiast krzyczeć, stosował taktykę totalnego milczenia. Ktoś się w końcu orientował w czym rzecz
i powoli wyciszali się wszyscy... Stary sposób dobrych pedagogów. Dziś byłoby to z pewnością trudniejsze do osiągnięcia. O ile bowiem w przeszłości wysiłek wychowawczy ukierunkowany był na pracowitość, pokorę i cichość, o tyle dziś ważne jest zaistnienie - w jakikolwiek sposób i za wszelką cenę. Kiedyś wartość musiała być zauważona - dziś wydobywa się na światło dzienne wszystko, niekoniecznie to, co wartościowe. Co gorsza, dziś popularne i nagradzane zostają wszelkie anomalia, nie wyłączając najdziwniejszych dewiacji. Pewnie dlatego wielki i pokorny zarazem Bóg, będący Wartością najwyż-szą, Wartością samą w sobie, postanowił zastosować metodę starego belfra i - gdy świat szaleje w tępych zabawach - On cichutko i pokornie przysiada w niepozornym tabernakulum i czeka na ciszę. Ktoś się powi-nien zorientować, ktoś winien zainicjować pełną godności i podziwu dla Stwórcy ciszę. On nie potrzebuje czasu, bo ma całą wieczność, my przeciwnie - czasu mamy coraz mniej. O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj...