Dzisiejsza uroczystość jest nie tylko przypomnieniem tego, co stało się w Jerozolimie przed dwoma tysiącami lat, po Chrystusowym wniebowstąpieniu, ale również wydarzenia sprzed lat trzydziestu pięciu, gdy to w Warszawie z Placu Zwycięstwa wzniosły się ku niebu słowa jakże przejmującej modlitwy Papieża - Polaka: Niech zstąpi Duch Twój. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi. Niedługo trzeba było czekać na owoce tego błagania: już w kolejnym roku zerwał się - tak przynajmniej żartowano w tamtym czasie - najsilniejszy wicher świata, gdyż wzbudziwszy sztorm nad morzem, strącił „szyszki" w Warszawie. Stan wojenny był jedynie próbą powstrzymania tego, co nieuniknione. Czy wszystko poszło we właściwym kierunku? - to kwestia dyskusyjna, ale nie można odmówić skuteczności modlitwie. W tym przypadku papieskiej modlitwie.
Gdy przypomnimy sobie, co mówił Pan Jezus o skuteczności modlitwy, to zawstydzenie maluje się na twarzy. Według recepty Boskiego Mistrza wystarczyłoby bowiem dysponowanie wiarą wielkości... ziarnka gorczycy. Wtedy i górze i morwie bezrozumnej rozkaz wystarczyłoby wydać, a byłyby posłuszne. Skąd brać taką wiarę? Jak moc taką wskrzesić?
Oczywistym jest, że modlitwa nie jest zaklęciem i nie działa na zasadzie czarów. Modlitwa jest pokornym wołaniem niesionym ku Bogu o spełnienie konkretnej prośby. Nie działa sama z siebie, ale jest rodzajem zapalnika ulokowanego w Bożej potędze. Całkowitą kontrolę nad działaniem tego systemu sprawuje jednak Pan Bóg. Stąd bierze się przekonanie, poparte dowodami nie tylko z Biblii, że modlitwa wszystko może.
Zanim niemożliwe stało się rzeczywistością, to znaczy: zanim prości rybacy wyszli na place jerozolimskie i zaczęli przemawiać w obcych językach, hipnotyzując niemalże przybyłych do świętego Miasta pielgrzymów, zanim odziali się w potrzebną do tego odwagę i nabyli mądrości, trwali przez wiele dni na wspólnych modlitwach. To było właśnie wołanie o Ducha. Wołanie zanoszone z wiarą i w posłuszeństwie Chrystusowemu nakazowi. Opłaciło się - otrzymali przecież tego Ducha, który unosił się nad wodami, gdy świat się tworzył, który zstąpił na Maryję w Nazarecie i Słowo Ciałem się stało, który Bożego Syna w Jordanie naznaczył. Ten Duch odtąd prowadzić ich będzie i doprowadzi do świętości. Tak powinno być i z nami. Trzeba tylko wierzyć i modlić się.