Cierpliwe błaganie | 2015-06-03 |
I oto wreszcie napotykamy na jakieś światło nadziei w życiu udręczonego cierpieniem niezasłużonym Tobiasza. Bo przecież ktoś cierpi, a życie biegnie swoją drogą: ludzie pracują, odpoczywają, kłócą się i kochają, wchodzą w związki małżeńskie i umierają. Świat nie zatrzymuje się ze współczuciem u wezgłowia chorego. Jeśli ktoś przystanie to tylko po to, aby na chwilę przynieść odrobinę wytchnienia, podtrzymać na duchu, ale musi biec, niesiony prądem czasu. Jedynie sam cierpiący nie ma innej drogi jak wiązać swe doświadczenie z Bogiem, podtrzymującym nadzieję. I tu jest miejsce dla wspomnianego światła. Nie sam Tobiasz cierpiał. Cierpiała też jego - niedoszła jeszcze - synowa, Sara. Motywy cierpienia były odmienne, ale sam fakt dotknięcia nim mocno oboje związał z Bogiem. Pozostała im jedynie modlitwa - długa, cierpliwa i pewnie nawet nie nachalna. I to właśnie ona, przyjęta przez Boga, była zaczątkiem istotnej odmiany życia obojga. |