Żadnych owoców? | 2010-05-28 |
Wydarzenie dotyczące przeklęcia drzewa figowego należy do najtrudniejszych w Biblii. Wskazuje bowiem na użycie przez Pana Jezusa swej mocy konkretnie do zniszczenia. Tego nigdy nie czynił. Dlaczego tak postąpił? To niezrozumiałe zwłaszcza w kontekście słów komentarza ewangelicznego, że nie był to czas na figi… Nie sposób właściwie odebrać Chrystusowego przekazu, wynikającego ze wspomnianego wydarzenia bez łączenia tego z przypowieścią o nieurodzajnym drzewie figowym. Mowa tam o trzech latach pracy ogrodnika, nie przekładających się na owocność drzewa. Stąd decyzja właściciela o wycięciu go. Interwencja ogrodnika ratuje drzewo, ale jest to ratunek warunkowy: ostatnia próba – jeśli nie okaże się skuteczną, możesz wyciąć drzewo. Pan Jezus był już bliski końca: po triumfalnym wjeździe do Jerozolimy kończył się Jego czas na ziemi. Wszystko wskazywało na to, że to drzewo, które przedstawiać miało Izraela jednak nie wyda owocu. Należało więc z nim skończyć. Stąd wyrok: Niech już nikt nie je z ciebie owocu. Drzewo uschło już następnego dnia. Na koniec Izraela też nie trzeba było długo czekać. Zapatrzeni w siebie przywódcy narodu wybranego, odrzucając Syna Bożego, prowadzili własną politykę, po swojemu tłumaczyli świętą Księgę. Doprowadzili do powstania żydowskiego, którego skutkiem było zniszczenie Jerozolimy przez Rzymian już w 70 roku. Wytracono kapłanów, skutkiem czego nie miał kto składać ofiar, nie było zresztą gdzie, bo świątynia została zburzona. Do dziś jej nie odbudowano. Bożej polityki nie prowadzi się na własną rękę. W przeciwnym wypadku najwierniejszy Sprzymierzeniec wydać może wyrok potępienia. |