Wielka jest twoja wiara | 2015-08-05 |
Piękna pochwała! Któż na nią zasłużył? Ano kobieta kananejska! Wcale nie Żydówka. Należałoby się domyślać, że skoro sam Pan Jezus zechciał w obecności swoich słuchaczy wskazać właśnie na nią, jej zasługi musiały być znaczące... Otóż wcale nie. Jej zależało jedynie na wypędzeniu złego ducha z córki. Prawda, wspomniana matka była co najmniej natrętną w stosunku do Chrystusa, ale zważmy o jaką sprawę chodziło. Przecież każda kochająca matka wszystko uczyni dla swego dziecka. Ta poszła do Jezusa, o którym tyle dobrego słyszała, i postanowiła sobie nie wracać z pustymi rękoma. Nie dała się odpędzić mimo, że Chrystus zdawał się robić wiele, by ją odtrącić. Znał jej upór i wiarę potrzebną do spełnienia cudu. I udało się! Jakże fatalnie na tym tle wypadają przedstawiciele Starego Przymierza, których opisuje pierwsze czytanie. Zachęcani i ponaglani przez Boga, aby wziąć w posiadanie ziemię im obiecaną, wylękli się obrazów namalowanych ich własną wyobraźnią. Nie trzeba ich było zniechęcać, odstraszać, sami uciekli. Mając zapewnioną asystencję Boga! Odrzucili to, co było w zasięgu ich ręki, tamta z kolei wyciągała ręce po coś, co jej się w ogóle nie należało i nie miała do tego prawa. Jak wiele znaczy ufność połączona z uporem! I jeszcze pochwałę można zdobyć... |