Pokój, pokój, pokój... | 2015-08-24 |
Żyjemy w czasach, których pozazdrościć by mogli nasi przodkowie. Którzy z nich bowiem mogli cieszyć się tak długim okresem pokoju? Wojny wybuchały dość regularnie, zwykle co kilkanaście lat. Ich podłożem zwykle była bieda, bo kogóż z bogatych stać na to, aby ryzykować swój majątek, dobrobyt i - co najważniejsze - życie? Biedaków łatwiej jest przekonać, że trzeba walczyć o lepszy byt. Ci nie mają nic do stracenia. Dlatego pokój był największym pragnieniem ludzi od zawsze. W takiej perspektywie należy patrzeć na dzisiejsze pierwsze czytanie, które jest wizją przyszłości. Przyszłości wspaniałej, a przede wszystkim bezpiecznej. W czasie wojen najmniej cierpiały miasta, gdyż one obwarowane były murami, częstokroć usytuowane na trudno dostępnych górach, dawały możliwość skutecznej obrony, a przynajmniej osłabiania morale oblegających wojsk. Wioski i siedliska znajdujące się za murami owych miast z góry skazane były na zagładę, stąd nie warto było nawet się silić na stawianie tam czegoś stabilniejszego. Apokalipsa zaś prezentuje wizję przyszłości: oto z nieba schodzi miasto wspaniałe, bogate, piękne i solidne, które otoczone jest murem i to wysokim, usytuowane na górze, na dwunastu warstwach fundamentu. Nic mu nie może zagrozić. A ponadto miasto to jest gotowe przyjąć gości ze wszystkich stron świata, na co wskazują trzy bramy skierowane w każdą ze stron. Do tego królestwa mamy podążać, ale by je osiągnąć, piąć się trzeba nieustannie pod górę.
|