Pragnienie mądrości | 2015-10-11 |
Nikt jakoś nie lubi być uznawany za głupca i - nawet jeśli nie mówimytego otwarcie - samych siebie wolimy lokować w gronie osób uznawanych za mądre. Pytanie jednak: Co rozumiemy przez mądrość? Dla niektórych jest to umiejętność praktycznego radzenia sobie w życiu. Dla innych - suma wiedzy. Jeszcze inni przez mądrość rozumieją zdolność adaptowania się do ciągle zmieniających się warunków. A co na to Pismo święte? Na jego kartach, w wielu miejscach odnajdujemy pewnie nie tyle definicję, ile różne określenia mądrości. Łączy ich jedno przekonanie: prawdziwie mądrym jest ten, który potrafi właściwie odczytać Bożą wolę i skutecznie ją realizować w swoim życiu. To jednak nie przychodzi samo. Pierwsze czytanie poucza nas, że punktem wyjścia jest samo pragnienie mądrości, w ślad za nim idzie prośba niesiona do Boga o udzielenie mądrości. A, jak to pokazuje wspomniane czytanie, winna to być modlitwa usilna, niemal nachalna - co jest zrozumiałe, gdy weźmiemy pod uwagę świadomość wielkości daru, jakim jest mądrość. Ile mądrości było w owym człowieku, którego przedstawia dzisiejsza Ewangelia? Za całą pewnością był osobą zaradną - skoro dorobił się znacznego majątku. Był też rodzajem filozofa, poszukującego odpowiedzi na egzystencjalne pytania. To świadczy o szerokości horyzontów myślowych. Czy to nie wystarczy, aby nazwać go mądrym? Pewnie powinno, ale wszystko zależy od zastosowanej optyki: jeśli patrzymy na świat wyłącznie w kategoriach doczesności, to bez wątpienia był mądrym. Gdy natomiast najważniejszym punktem odniesienia jest wieczność, to - poucza nas Pan Jezus - najważniejszego jeszcze nie osiągnął. Przedkładanie bowiem spraw ostatecznych ponad doczesność, na pewno zasługuje na miano zachowań pełnych mądrości. |