Hasło gorszące, prawda? To tak, jakbyśmy powiedzieli, że miłość się opłaca. Ale to przecież prawda! Warto przecież kochać... i być kochanym.

 Co do tego raczej wątpliwości nie mamy. Jeśli więc warto kochać (a \"warto\" oznacza, że \"się opłaca\"), to tym samym Bóg, który jest Miłością, tym bardziej się opłaca. Nie chodzi tu jednak wyłącznie o zasób dóbr duchowych, którymi On dysponuje. Dzisiejsza Ewangelia wyraźnie wskazuje na wielowymiarowość korzyści, jakie wynikają z trwania w łączności z Bogiem.

   Któż z nas nie grał w dzieciństwie w dwa ognie, piłkę nożną czy jakąkolwiek inną grę drużynową? Chodzi o moment dobierania sobie członków drużyny przez kapitanów - kogóż oni wybierają? Oczywiście, że najpierw tych najlepszych. Wtedy zaczyna się odliczanie: w pierwszym ciągnięciu mnie nie wybrali, w drugim też, i w trzecim... To daje obraz własnej wartości. Tak jest u ludzi, bo tu \"kapitanowie\" budują swoją wielkość na zdolnościach \"zawodników\". Pan Jezus na to nie patrzy. On wybiera po to, by uzdolnić i wyposażyć. Jego zawodnicy nie własną siłą, ale Jego mocą będą zwyciężać. I w tym sensie nawet \"patałachy\" mogą się wybić na szczyty wielkości. Do tego jednak potrzebna jest zgoda samego zainteresowanego. Apostołowie, zanim poszli w bój, wyrazili zgodę na pójście za Nim. Wtedy już wszystko było pewne, choć nie zawsze łatwe. Piotr, zanim został postawiony na czele Kościoła, musiał odpowiedzieć na pytanie o miłość i to trzykrotnie: \"Czy kochasz Mnie?\" Dopiero po udzieleniu pozytywnej odpowiedzi, został papieżem... Wielkie wyróżnienie. Opłacało się...

   Opłacało się również pod innym względem: pracujący przez całą noc uczniowie, byli w końcu głodni i nie mieli nadziei na posiłek, bo nic nie ułowili. Chrystus nie tylko wskazał im miejsce owocnego połowu, ale i posiłek na brzegu im przygotował... Bóg naprawdę się opłaca. Troszczy się o wszystko - w doczesności i na wieczność. Tak trudno to zauważyć?