Wydaje się to kompletnie absurdalne, ale wydarzenia ostatnich lat, objawiające agresywną ofensywę islamu, pokazują, że jest to - niestety - odzwierciedlenie stanu niektórych umysłów. Już mniejsza o prawdziwy motyw mordów dokonywanych na chrześcijanach - przecież istotne jest to, że wykorzystuje się religijną argumentację dla sankcjonowania zbrodni. Czyż Bogu mogłaby być miła zbrodnicza ofiara, dokonywana zwykle na bezbronnych ludziach? Jaki by to musiał być bóg, który nie tylko aprobowałby takie zachowania, ale i do nich zachęcał? Nie jest to - niestety - wymysł dwudziestego czy dwudziestego pierwszego wieku. Już w czasach Pana Jezusa odwoływano się do tego typu religijnych argumentacji, by pod ich przykrywką realizować własne cele. Tak przecież zamordowano samego Chrystusa Pana, który był zagrożeniem dla interesów kadry duchowych przywódców narodu wybranego. I dlatego Pan Jezus wcześniej to już zapowiedział swoim uczniom - aby nie byli zaskoczeni, by nie owładnęło nimi przerażenie. W takiej wojnie prości żołnierze, a do takich należał kiedyś i św. Paweł, prześladujący chrześcijan, są najczęściej zmanipulowani i autentycznie przekonani, że uśmiercając ludzi o odmiennych przekonaniach religijnych, oddają cześć Bogu.

  Zgodnie z zapowiedzią samego Chrystusa i my musimy być gotowi. Nie wolno nam poddać się przerażeniu, gdy znów słyszeć będziemy o biednych wykonawcach wyroków ferowanych przez możnych tego świata. Raczej bądźmy gotowi do składania świadectwa o wielkiej miłości Boga, który sam jest miłością i nakazuje wybaczać i kochać wszystkich - nawet nieprzyjaciół.