Miłujące Serce Boga | 2016-06-03 |
Tak, tak... Wiemy: Pan Bóg jest miłosierny. Więcej: Pan Bóg jest Miłosierdziem samym. Na tyle oswoiliśmy się z tą prawdą, że podświadomie wręcz czujemy, że Bóg i tylko Bóg w miłosierdziu swoim jest w stanie cieszyć się bardziej z jednej owcy odnalezionej niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu, które się w ogóle nie zagubiły. Tak może tylko Pan Bóg. I - szczerze mówiąc - pewnie nie potrafilibyśmy wyjaśnić tego mechanizmu. Bo przecież to, co najmniej niewychowawcze. Jak bowiem zachęcać do wierności, uczciwości, wytrwałości gdy lekką ręką, ba! nawet z radością wita się zaprzańca? Nerwowa reakcja i brak akceptacji dla tego typu zachowań właściwe są zwykle ludziom młodym, niedoświadczonym, dla których czarne musi być czarne, a białe - białe. Nie ma w tym nic złego, ale tej postawie brak odniesienia do życia. Czy nie zdarza się nam bowiem cieszyć się ze zdania egzaminu przez najsłabszego w klasie ucznia, mimo że jego słabość wynikała z lenistwa? Czy nie zdarza się nam kierować sympatii ku najsłabszej drużynie w tabeli, często pieszczotliwie określanej mianem Beniaminka? Ktoś powie, że oni się nie zagubili, ale byli najsłabsi. Mogli odpaść, a może odpadli i powrócili? Wiedzą to matki, wiedzą i ojcowie, więcej miłości (i cierpliwości) inwestować trzeba w „najsłabszych\", czasem najbardziej denerwujących. A owocność inwestycji cieszy... Stąd wynika, że my też „to\" mamy. W stopniu pewnie o wiele mniej doskonałym niż Bóg, ale w końcu stworzeni jesteśmy na Jego obraz. Jesteśmy Jego odbiciem - musimy więc nosić w sobie jakieś podobieństwo do Jego miłującego Serca.
|