Zatrzymać spiralę nienawiści | 2016-06-13 |
Bóg, który jest Miłością, postanowił sobie kiedyś powołać do życia stworzenie podobne do siebie. I udało się. Człowiek odzwierciedla w sobie podobieństwo do Boga. Po grzechu pierworodnym coraz trudniej jednak owo podobieństwo w sobie zachować. Zło zaistniało na świecie niemalże tuż po umieszczeniu w nim człowieka. Ponieważ nie jest ono w stanie dosięgnąć Stwórcy, uderza w Jego umiłowane stworzenie. Posługuje się przy tym innymi ludźmi. Jak winniśmy się zachować wobec jawnego zła? Co winien zrobić człowiek gdy doznaje krzywdy? Logika i wrodzone poczucie sprawiedliwości nakazywałyby dochodzić swego i krzywdy wyrównywać. Stąd znalazła się w starotestamentalnym przekazie zasada „oko za oko\" i „ząb za ząb\". Dokąd to jednak prowadzi? W ten sposób niebawem stalibyśmy się bezzębni i ślepi... W nadmiarze sprawiedliwości nie ma miejsca na miłość. Dlatego Pan Jezus, który jest Bogiem, a więc samą Miłością, chciał nas pouczyć, jak wyjść z tego zaklętego kręgu. Nie tylko uczył, ale i przykładem życia potwierdzał głoszoną przez siebie naukę: wybaczał, ciągle wybaczał - nawet konając w boleściach na krzyżu. Ktoś musiał przecież przerwać spiralę nienawiści. Doskonale o tym wiemy. Nawet ludowa mądrość poucza nas, że „mądrzejszy ustępuje\". I o to właśnie chodzi. Wymierzanie bowiem sprawiedliwości na własną rękę, powiększa jedynie gruzowisko, gdy tymczasem do przetwarzania tego świata na lepsze zostaliśmy powołani. Stąd to mądrzejszy nie dolewa oliwy do ognia, nie dokarmia Złego - ten bowiem rośnie w siłę, gdy karmiony jest grzechem. Jedynym rozwiązaniem jest go zagłodzić, nie dostarczać pożywienia - nie mnożyć zła. I tego właśnie uczył Pan Jezus. To najmądrzejszy sposób walki ze złem i niesprawiedliwością. |