Panie, nie jestem godzien... | 2016-06-25 |
To słowa, które powielamy do dziś podczas każdej Mszy świętej, a wypowiedziane zostały przez poganina - setnika, rzymskiego żołnierza, który widocznie wiele słyszał o Jezusie z Nazaretu i takim obdarzył Go zaufaniem, że pofatygował się osobiście, by interweniować w sprawie sparaliżowanego sługi. Już samo to, że zechciał podjąć trud podróży, że postanowił odnaleźć wędrownego nauczyciela i wstawiać się nie za kimś z rodziny, ale za sługą - wystawia mu bardzo dobre świadectwo. Drugi raz zabłysnął, gdy nie uznał za stosowne podejmować Mistrza w swoim domu. Dziwne, przecież taką miał okazję! Oto sam Pan zapewnił go: „Przyjdę i uzdrowię go\". O takim wydarzeniu mógłby opowiadać jeszcze swoim wnukom. Podejmować taką Osobę w swoich progach... Ten jednak widział, jak bardzo Chrystus potrzebny jest ludziom - tak wielu ludzi tłoczyło się na Niego i każdy czegoś potrzebował, czegoś chciał. To wystarczyło, aby wydobyć z siebie wyznanie: „Panie, nie jestem godzien\". Jednak bez wiary nie zdobyłby się na nie. Musiał wierzyć, musiał ufać we wszechmoc kogoś takiego. Był pewien - co zresztą wyraźnie wyartykułował - że obecność fizyczna jest zbędna, wystarczy Jego słowo. Dlaczego Pan Jezus zauważył i pochwalił Jego wiarę? Chodziło, oczywiście, o zachętę do naśladowania - wy też tak mówcie, ale przede wszystkim zachowujcie w sercach wiarę, która nawet Bogu jest w stanie ułatwić interwencję.
|