Maryja Królowa | 2016-08-22 |
Na kartach Pisma świętego próżno by szukać tekstów o ukoronowaniu Maryi z Nazaretu. Znajdujemy oczywiście zapowiedzi starotestamentalne, jak choćby ten z tzw. protoewangelii (Rdz 3,16), gdzie po grzechu pierworodnym Pan Bóg zapowiada odkupienie ludzkości przez Potomstwo Niewiasty. Ktoś, kto jest tak potężny, aby zmiażdżyć potęgę szatana, musi mieć też matkę ogromnej potęgi. Oczywiście, może to być mało przekonujący argument, ale już w połączeniu z wizją apokaliptyczną, odnoszącą się do Niewiasty uciekającej na pustynię, która ma porodzić Dziecko przeznaczone do wypasania wszystkich narodów rózgą żelazną, Niewiasty, która obleczona jest w słońce, z wieńcem na głowie z gwiazd dwunastu i księżycem pod stopami, to już nie mamy wątpliwości, że owa Niewiasta ukoronowana gwiazdami jest Matką Bożego Syna. Zresztą chyba nie mogło być inaczej, skoro rzymski cesarz Konstanty, gdy objął panowanie nad ówczesnym światem, swoją matkę Helenę uczynił pierwszą po sobie osobą w państwie. Ta zaś śmiało korzystała z nadanej jej pozycji wiceregentki i, korzystając z państwowego skarbca, wybrała się między innymi do Ziemi Świętej, by tam zabezpieczyć częściowo już zniszczone (m. in. przez cesarza Hadriana) ślady pobytu naszego Pana. Ona to odnalazła drzewo Krzyża świętego, które dziś w wielu odłamkach stanowi cenną relikwię licznych sanktuariów na świecie. To, co cesarz uważał za przejaw normalności, przyczyniło się do wielkiego dobra całej ludzkości. Nie inaczej jest w naszej rzeczywistości wiary: Matka naszego Pana, osadzona na tronie niebieskim, również ma dostęp do skarbów nieba i ziemi oraz posiada prawo do dysponowania nimi. Ukoronowanie Matki naszego Pana przynosi same korzyści. Obyśmy potrafili to wykorzystać.
|