Śmierć Jana Chrzciciela | 2016-08-29 |
W opisie męczeńskiej śmierci św. Jana bardzo szczegółowo opisano ucztę królewską, atmosferę zabawy, taniec córki Herodiady i nieopaczne słowo przysięgi Heroda. Zupełnie jednak nie zajął się ewangelista samym skazańcem. Gdyby nie wzmianka o jego głowie na misie, to praktycznie nie mielibyśmy o nim żadnej informacji. A przecież to on jest główną postacią dzisiejszej Ewangelii - jego to męczeństwo dziś wspominamy. Ciekawe jest to, że to właśnie ów skazaniec żyje dziś pełnią życia, a jego „weseli\" oprawcy... Tak - tę część musimy pozostawić Najwyższemu Sędziemu. Zastanawiające jest też to, jak zareagował św. Jan, gdy usłyszał natychmiastowy wyrok. Prawdopodobnie był to oddech ulgi, bo tak przecież należy sobie wyobrażać reakcję człowieka modlitwy, proroka przemawiającego już niemal z tamtego świata. Ktoś, kto ma taką łatwość kontaktu z Bogiem, już żyje niemal po tamtej stronie. To, co ważne, a więc dusza miłością wypełniona jest już „tam\". Z tej strony pozostawia jedynie ślad swej obecności, czyli ciało. Będąc w lepszym świecie łatwo z taką „stratą\" się pogodzić. Stąd też i Jan zapewne nie żałował tej chwili bólu, która była jakby zerwaniem z łańcucha po to, by tym szybciej wpaść w ramiona kochającego Boga. |