Marność... | 2016-09-22 |
Ileż to mądrości trzeba, aby wyrazić słowa usłyszane w dzisiejszym pierwszym czytaniu: marność nad marnościami - wszystko marność. Owszem. Chociażby z tego względu, że wszystko tak szybko przemija i znika bezpowrotnie. Bezpowrotnie. Gdy człowiek jest młody, a zwłaszcza gdy uzdolniony, cały świat zdaje się być napęczniały propozycjami: a to kluby sportowe, a to renomowane szkoły, studia do wyboru... Piękne dziewczęta przebierać mogą między przystojnymi chłopcami... Każdy jednak wybór, gdy zostanie dokonany, zamyka drogę na inne wybory, a to, co jawi się aktualnie jako atrakcyjna propozycja, niejednokrotnie przeradza się w monotonną, a czasem uciążliwą codzienność. Każdy radosny dzień jest chwilą jedynie i to niepowtarzalną. Uświadomienie sobie tego może uśmiercić wszelką inicjatywę i pogrzebać młodzieńczy entuzjazm. Owszem - jeśli nasze pole widzenia ograniczone byłoby jedynie do doczesności. Ta zaś - w porównaniu do wiecznego szczęścia, które nam Bóg przygotował - da się porównać co najwyżej do ciemności korytarza prowadzącego na prawdziwe salony. Wniosek więc, jaki należałoby wyciągnąć z mądrościowej oferty Koheleta jest taki, aby nie przywiązywać się zbytnio do tego, co przemijające, a cały wysiłek skupić na rozeznawaniu woli najlepszego Stratega, który przygotowując nas na szczęśliwą wieczność, już daje wskazówki, jak ją osiągnąć. |