Odpowiedzialność za słowo | 2010-08-02 |
Skąd my to znamy? „Będzie dobrze, jeszcze lepiej." „Wskaźniki się poprawiają, perspektywy coraz lepsze." „My wam zapewnimy bezpieczeństwo." „Ze mną skazani jesteście na dobrobyt..." Mniej więcej w tym duchu formułowane są rozmaite programy wyborcze partii lub poszczególnych osób ubiegających się o jakieś tam stanowiska. Wszystko pięknie wygląda w dalekosiężnej wizji kandydata, a ludzie znów dają się nabrać. Nabrać - bo w dalszej perspektywie okazuje się, że nic nie da się zrobić. Wcześniej jednak, dla taniej popularności, wszystko można było przyobiecać, zaklinając rzeczywistość, bez liczenia się z realiami. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Oto prorok Chananiasz odważył się odezwać do tłumów słowami bardzo przez nich oczekiwanymi, które jednak nie miały nic wspólnego z wolą Bożą. Nic więc dziwnego, że „kreatywnego" proroka spotkała za to kara. Po raz kolejny okazuje się, że bardziej należy trzymać z Bogiem niż z ludźmi. Trwanie bowiem przy Bogu, nawet przy braku jasnych perspektyw, owocuje zawsze pozytywnymi rozwiązaniami. Dzisiejsza Ewangelia pokazuje, że to, co niemożliwe, z Bogiem staje się rzeczywistością - nakarmienie pięciu tysięcy ludzi z pięciu bochenków chleba jest przecież niemożliwe... A jednak. U Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba tylko zawsze blisko Niego trwać i we wszystkim okazywać Mu posłuszeństwo.
|