Tak to nie działa... | 2017-06-10 |
Domykamy dziś historię Tobiasza (a właściwie obu Tobiaszów) i ich burzliwych losów wraz z dziejami Sary - żony młodszego z nich. To opowiadanie tworzy jedną z dydaktycznych Ksiąg Starego Testamentu, czyli pouczającą. A trzeba przyznać, że odkrywa może niezbyt wiele prawd, ale jedną bardzo istotną: odpłata z dobro nie musi następować natychmiast, a nawet niekoniecznie na tym świecie. Może się tak zdarzyć, ale nie musi. Tobiasz miał to szczęście, że jeszcze przed śmiercią mógł się ucieszyć widokiem żonatego syna, a w ten sposób samemu odczuwać radość. Jednak wcześniejsze jego cierpienia - jak zaświadcza autor natchniony - zupełnie niezasłużone, nie miały przełożenia na życie owego nieszczęśnika. Na przykładzie jego życia można by powiedzieć, że Pan Bóg zupełnie nie dba o swój PR. Tak jakby Mu nie zależało na jak najlepszym wizerunku, a w konsekwencji na pozyskaniu jak największej liczby ludzi. I tak w istocie jest. On nie chce wielu, ale pragnie tych najwierniejszych, sprawdzonych, bo tylko z takimi się zwycięża. Próbuje to wytłumaczyć Tobiaszowi, a w konsekwencji i nam, archanioł Rafał: „ponieważ byłeś miłym Bogu, przypadło na cię to doświadczenie\". Można by powiedzieć: dobre sobie! Cierpieć mają ci, którzy są miłymi Bogu? Warto więc tak się poświęcać? W zasadzie można to zrozumieć na konkretnym przykładzie. Wyobraźmy sobie zakończenie lekcji w klasie. Zadzwonił już dzwonek, wszyscy pakują swoje plecaki, a nad ich głowami przelatuje prośba nauczyciela: proszę jeszcze zetrzeć tablicę... Z klasy wychodzi jeden, drugi, trzech kolejnych po najzwyczajniej wybiega, a polecenie nie spełnione. Teraz już pozostaje zwrócić się do konkretnej osoby, która nie odmówi, która będzie chciała poświęcić swój wolny czas, może i narazić się na kpiny kolegów. Kogo wybrać? Oczywiście, że tego najlepszego, najwierniejszego. I to wcale nie za karę. Wiadomo, że ten nie odmówi. A przy okazji sam jeszcze bardziej się wydoskonali. |