Deklaracja Tomasza | 2017-07-03 |
Trudno nie zgodzić się z tym, że nazywanie Tomasza „niewiernym\" jest głęboko krzywdzące dla tego apostoła i męczennika, który w końcu miłość do swojego Mistrza przypieczętował przelaniem krwi. Ze względu na jego chwilową słabość, nie pozwalającą ukryć ziarna pychy, wykazał daleko idące niedowierzanie w przypadku największego z cudów, jakich danym było doświadczyć ludzkości. Dotąd jeszcze żaden skazaniec zamęczony na krzyżu z sercem przebitym włócznią nie zmartwychwstał... Trudno więc dziwić się jego niedowiarstwu. To jednak uprawniałoby co najwyżej do nazwania go „niedowiarkiem\". I byłoby w pełni uzasadnione. Skoro bowiem świadectwo dziesięciu apostołów nie wystarczyło, nie da się inaczej o nim powiedzieć. Ale nie można mówić o niewiernym... O wiele ważniejszym jest jednak to, co stało się w nim po spotkaniu z Chrystusem. Ślady męki na uwielbionym Ciele Chrystusa do tego stopnia poruszyły jego serce, że był w stanie powiedzieć już tylko jedno: „Pan mój i Bóg mój.\" A to okazało się deklaracją nieodwołalną. Aż po śmierć. Obyśmy potrafili się zarazić takim oddaniem dla Pana, a nie nazywali gorliwca niewiernym. |