Pan wie najlepiej | 2017-10-03 |
Dobrze znane są, choć nie do końca wytłumaczalne, animozje między Gdynią a Gdańskiem, między Toruniem a Bydgoszczą czy Bytomiem a Sosnowcem. U ich podłoża leżą nie do końca wyjaśnione różnice interesów w przeszłości, a potem owe nie wybaczone winy przelewane są na kolejne pokolenia już niemalże podświadomie, pozostawiając jedynie uczucie odrazy. Tak było w przypadku Żydów i Samarytan. Ta zapiekłość sięgała czasów powrotu z niewoli babilońskiej, kiedy to powracający wygnańcy nie pozwolili Samarytanom przyłączyć się do odbudowywania murów Świętego Miasta. Ale któż by sobie tym głowę zawracał? Samarytan po prostu trzeba nienawidzić - i vice versa... A szkoda, bo w Bożych planach Jerozolima ma być Miastem Pokoju. Tam Boga odnajdywać będą wszystkie narody. Zrozumieją to głównie dzięki Chrystusowi. Tak naprawdę to już się dokonuje: iluż to ludzi z jakże wielu narodów każdego dnia wydeptuje dziedzińce i ścieżki, po których przechadzali się i Jozue, i Dawid, i Salomon i Chrystus Pan z Najświętszą Matką. Nie tyle miejsce ile moc przekazu z nieba, wielość proroctw, potęga cudów emanują stamtąd, zachęcając do uwierzenia, zaufania Temu, który mając wszystko, pozbył się wszystkiego, aby nas swymi bogactwami obdarować.
|