Modlitwa Azariasza | 2020-03-17 |
Dla lepszego zrozumienia słów, przytoczonych w dzisiejszym czytaniu, warto przypomnieć sobie, że Azariasz to hebrajskie imię jednego z czterech młodzieńców, uprowadzonych w niewolę przez Nabuchodonozora, któremu zmieniono imię na Abed Nego. Wszyscy owi młodzieńcy odznaczali się wielką inteligencją, Bożą bojaźnią i wiernością Prawu do tego stopnia, że poprosili nadzorcę służby dworskiej o jarske potrawy, by nie musieli się kalać nieczystymi tymi ze stołu króla babilońskiego. Te ich cechy oraz niezłomność postawy zostały dostrzeżone i obudziły najpierw zdziwienie, potem zazdrość, a w końcu chęć pozbawienia ich życia. Okazję do tego dał królewski dekret o konieczności oddawania czci złotemu posągowi. Ponieważ zaś oni, jako wierni wyznawcy Boga Jahwe, nie mieli zamiaru podporządkować się dekretowi królewskiemu, zostali wrzuceni do rozpalonego pieca. To właśnie stamtąd płynie pełna boleści pieśń Azariasza. Boleść ta nie ma jednak nic wspólnego z narzekaniem na swój los. Azariasz przeprasza w niej za grzechy swego narodu (używając pierwszej osoby liczby mnogiej). Rozumie, że to one sprowadziły tak straszliwy czas na naród wybrany, który nie może nawet ofiary przebłagalnej złożyć za swoje grzechy. Nie traci jednak nadziei - i to jest kluczowe! Odwołując się do wierności przodków i do Bożych obietnic, prosi z ufnością o ocalenie i w pokorze już się go spodziewa. |