Pokój mimo wojny | 2020-05-12 |
Nie ma wątpliwości, że dla człowieka wierzącego każdy czas, każdy wiek jest czasem wojny. Określamy przecież siebie mianem Kościoła walczącego, w odróżnieniu od Kościoła uwielbionego, czyli wspólnoty już zbawionych i Kościoła oczyszczającego się w ogniu czyśćcowym. Na ziemi trwa bowiem walka - od początku istnienia człowieka i potrwa aż do końca czasów. To permanentny stan wojny. Pan Jezus nie tylko w niej brał udział, ale też odniósł zwycięstwo. Świadom tego już na Ostatniej Wieczerzy pociesza swoich uczniów słowami: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Istotnie, jest to bowiem zupełnie inny rodzaj pokoju - pokój ducha, który pozwala zachować przytomność umysłu i opanowoanie nawet w obliczu zagrożenia życia. Ten stan przeżywali Barnaba i Paweł, gdy przez głoszenie słowa zwrócili ku Bogu wiele serc, a spotkała ich za to kara ze strony przeciwników Chrystusa. Oni, tak samo jak ich Mistrz, nie poddali się rozpaczy, ale dostrzegając na horyzoncie wyraźny cel, trwali w wewnętrznym pokoju. Jeśli uciekali z jednego miasta, to - można powiedzieć - był to jedynie zabieg taktyczny po to, by po chwili znów tam powrócić i ten sam pokój, który nosili w sercu, przelać na dręczonych prześladowaniami braci w wierze. Jeśli ktoś jest przekonany, że realizuje wolę Pana Boga, to nawet jeśli spotkają go z tego tytułu prześladowania, zachowuje pokój wiedząc, że od Niego całkowicie zależy i On sam może nagrodzić szczęśliwą wiecznością dzięki męczeństwu, albo uchronić na chwilę, by przedłużyć misję. Wszystko od Boga zależy. Kto Jemu ufa, trwa w pokoju. |