Jarzmo i brzemię | 2020-06-19 |
Bardzo sugestywny obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa wciąż robi wrażenie. To Serce naprawdę nas umiłowało, choć nie daliśmy powodu i pozwoliło się przebić dla nas, choć nie było gwarancji dobrego wykorzystania tej Krwi w męce wylanej. O ile powtarzamy - zgodnie z prawdą - że miłość jest ślepa, to Ta z pewnością jest szalona. Dlatego już w beneficjenci Starego Przymierza usłyszeli, że ich Pan nagradza za wierność do tysiącznego pokolenia (to z grubsza rzecz biorąc dwadzieścia tysięcy lat!) ale jeśli już za złe odpłaca, to tylko temu, kto Go nienawidzi, tyko jemu. W Nowym Przymierzu niezmienny Bóg niczego nie koryguje. Co najwyżej urealnia. Dlatego ten do końca kochający Chrystus zachęca, aby przynieść do Niego swe trudy i ciężary - On pokrzepi. A jeśli już przyniesiemy, to co w zamian oferuje? Jarzmo i brzemię... To niezbyt pociągająca perspektywa: zamienić jedne ciężary na inne? Zdecydowanie tak. Dlaczego? Bo nasze obciążenia są najczęściej wynikiem nieprzemyślanych wyborów i niosą za sobą przykre konsekwencje. Wiele razy, po przeżytym doświadczeniu, przyznajemy otwarcie, że to było nierozsądne i niepotrzebne... Z jarzmem i brzemieniem Chrystusa jest zupełnie inaczej - Jego ciężarom słodyczy dodaje świadomość celu. Sportowcy potrafią konsekwentnie przestrzegać diety, wyciskać z siebie siódme poty w nadziei, że finałem będzie mistrzostwo. I to właśnie podpowiada nam Pan Bóg: jeśli chcesz - podejmij te wyzwania. Nie ma tu nic przypadkowego. Wszystko służyć będzie bardzo konkretnemu celowi. Przekonasz się. |