Wąska droga | 2020-06-23 |
Ludzi z mojego pokolenia nikt nie odwoził do szkoły. Nawet odprowadzanie dzieci należało raczej do rzadkości, a jeśli już to chyba tylko w najmłodszych klasach. Nie skarżę się, bo w tym wieku pokonywałem codziennie nie więcej niż kilometr, by znaleźć się w szkole, ale niektórzy koledzy i koleżanki mieli nawet trzy i cztery razy dalej. Zdaje się, że od klasy czwartej w moim przypadku droga do szkoły skróciła się o połowę - gdy przeniesiono nas do nowej szkoły, za to innym się o taką odległość wydłużyła... Nie był to jednak powód do narzekań. Współcześni rodzice niejednokrotnie z nadmiaru miłości nie pozwalają swojej dziatwie przejść dwustu metrów na zajęcia. Wiadomo: szybciej, pewniej, bezpieczniej, ale jak ma to kształtować charakter? Kiedyś do szkoły dla niesłyszących w Wejherowie zaproszono polskiego strongmena. Z tego spotkania zadowoleni byli zwłaszcza chłopcy. Mieli mnóstwo pytań. Odpowiedzi otworzyły im oczy na to, co naprawdę wartościowe. Nie chodzi o zwycięstwa i medale, ale o pracę i osobisty wysiłek. Dowiedzieli się, że ów mistrz nie trenował w ośrodku sportowym - takim jak dziś rozumiemy znaczenie tego słowa. Po prostu: wraz z kolegami zorganizowali sobie siłownię, gdzie akcesoria stanowiło to, co zorganizowali sobie na... złomowisku oraz metalowe wiadra wypełnione betonem. Inicjatywa, wysiłek i systematyka - to był ich klucz do sukcesu. Powiedział, że dziś ludzie chcą mieć wszystko tanim kosztem. Tak się nie da. Zdaje się, że to dobra ilustracja do dzisiejszych słów Pana Jezusa o szukaniu wąskiej drogi i ciasnej bramy. |