Wszystko jest znakiem | 2020-07-30 |
Podstawą każdej międzyosobowej relacji jest komunikacja. Ta werbalna jest nam najbliższa, najbardziej czytelna i zrozumiała, ale nie jedyna. Rozumiemy przecież doskonale znak nadąsania ze strony kogoś bliskiego; szeroki uśmiech też jest znakiem i wyraża coś zupełnie przeciwnego; unikanie spojrzenia to również komunikat; podobnie jak unikanie spotkania. Pan Bóg też ma szeroki arsenał znaków, jakimi chce do nas przemówić. I nie są nimi wyłącznie dzieła wielkiego kalibru jak stworzenie świata, człowieka, potop, otwarcie Morza Czerwonego, Przymierze na Synaju albo wielkie cuda Pana Jezusa. Te nazwać byśmy mogli kamieniami milowymi na drodze prowadzącej do Niego. On sam jednak wielokrotnie każdego dnia pozostawia nam znaki, mające nas upewnić o słuszności obranego kierunku, bądź korygować kurs. Jako ludzie wierzący nie mamy raczej problemu z akceptacją myśli, zwanych natchnieniami, które pojawiają się na przykład podczas lektury Pisma św., na modlitwie osobistej albo w czasie przeżywania Mszy św. Trudniej nam jednak pogodzić się z myślą, że przypadkowa rozmowa z kwiaciarką, dziecko usiłujące płaczem wymusić coś na rodzicach, stłuczka na parkingu - że to wszystko może być znakiem od Boga. Prorok Jeremiasz nie miał z tym problemu: wizyta w warsztacie garncarza stała się dla niego natchnieniem, którym nie omieszkał podzielić się ze słuchaczami, a my do dziś z tej mądrości korzystamy. W tym wypadku przekaz jest dość jasny: Pan Bóg wyznaczył każdemu z nas konkretny cel. Jeśli sobie z nim nie radzimy, nie wykazujemy wystarczającego zainteresowania czy zaangażowania, kształtuje nas niejako na nowo - już w innej kategorii i z innym przeznaczeniem, ale z nas nie rezygnuje, nie odrzuca, chce byśmy czuli się przydatni. |