Miecz boleści | 2020-09-15 |
Każdy człowiek ma z pewnością doświadczenie kamienia w bucie. Wiadomo, że w łatwy sposób można się z tym problemem uporać. Nieco gorzej jest drzazgą, która wbiła się pod skórę... Ale i z tym można sobie poradzić. Znacznie trudniej jest znosić uporczywy ból elektryzujący człowieka przy złamanej kości czy - nie daj Boże - wywołany nowotworem jakiegokolwiek narządu. Co mógł mieć na myśli prorok Symeon, gdy w prorockim natchnieniu przepowiadał Maryi, ofiarującej w świątyni dopiero co narodzone Dziecię, radość Jej oczu i nadzieję ich obojga - wraz z Józefem? Pewną wskazówką może być wzmianka o znaku sprzeciwu dla wielu. Mogłoby to wskazywać na cierpienie oddalone w czasie... Nic z tego - już za chwilę okaże się, że z bólem serca opuszczać trzeba będzie ukochaną ojczyznę, a wieść o zamordowanych niewiniątkach dodatkowo szarpać będzie świeżo zadaną ranę. Pobyt w Egipcie dla obcych też nie należał z pewnością do łatwych, ani powrót po kilku latach do Nazaretu. Dalej - udokumentowane w Ewangelii poszukiwanie z bólem serca Dwunastolatka... Czymże jednak było to wszystko w porównaniu z ciągłym lękiem o życie ukochanego Syna, kiedy już podjął publiczną działalność, wciąż spotykającego wrogie spojrzenia, zmuszonego do bronienia swoich poglądów, oskarżanego o niepopełnione zbrodnie. A w końcu te najgorsze dni, gdy zdawało się, że ów miecz boleści pociął na sieczkę kochające Serce Matki. Ono i dziś jest w stanie krytycznym: ranione, szarpane, przebijane naszymi grzechami i grzechami tak wielu cynicznych grzeszników, ale każdym swoim strzępem kochające dzieci, które z natury są dobre, choć zmanipulowane i odciągane od swego Stwórcy. To dopiero bólów ból! Wołajmy więc do tej Matki każdego dnia o ocalenie, o nawrócenie - zarówno nas samych jaki tych, którzy po szerokiej drodze szarżując, nie zawsze są świadomi, że celem jej jest piekło. |