Miłość u męczenników | 2020-09-16 |
Zagłębiając się w życiorys męczenników, dzisiejszych patronów, doznajemy zaskoczenia. Nie tyle ciężkimi warunkami życia wyznawców Chrystusa, nawet nie ich odwagą w obliczu śmierci, ale koniecznością stawania na wrogich pozycjach ze współwyznawcami... Chodzi o Nowacjana, któremu trudno było uznać prawomocność wyboru Korneliusza na papieża. Pychą karmione ambicje nie dopuszczały innej możliwości jak tylko wybór jego na następcę św. Piotra. Wola Boża, wyrażona przez wybór ludu, nie przedstawiała dla niego w tym momencie jakiejkolwiek wartości. Uruchomił czysto ludzkie działania i to raczej ze sfery mroku: pisał naprędce listy do biskupów już jako papież (choćby i samozwańczy). Niektórzy z nich po prostu przyjęli ten fakt do wiadomości, inni zaś byli rozdarci, choć skłaniający się ku akceptacji nowej rzeczywistości. Dopiero biskup Cyprian, po zbadaniu sprawy, zaangażował się po stronie prawowitego papieża. A wydawać by się mogło, że wierzący w Chrystusa, żyjący w ciągłym strachu o życie swoje i bliskich, muszą być przepełnieni miłością - i to taką miłością, jaką opisuje św. Paweł w dzisiejszym pierwszym czytaniu, która nie zazdrości i nie unosi się pychą... Konsekwencją zapiekłości postawy Nowacjana było uznanie go za schizmatyka, a opinia taka utrwaliła się w historii na wieki. Korneliusz i Cyprian natomiast osiągnęli szczyty miłości, oddając życie za wiarę w Chrystusa. Po ludzku niczego nie osiągnęli, ale zdobyli wszystko - dzięki miłości prawdziwej. |