Zbyt wiele | 2020-10-06 |
Zdarza się, że trudny tekst dopiero dzięki dobremu lektorowi, stosującemu właściwą interpretację - choćby poprzez zawieszenie na moment głosu, symulujące nieistniejący przecinek - staje się zrozumiały. Niewykluczone, że dzisiejsza Ewangelia o wizycie Pana Jezusa w Betanii domaga się tylko jednego słowa dla właściwej interpretacji przesłania naszego Pana. Zbyt często bowiem jest on rozumiany jako pochwała życia konteplatywnego w opozycji do tego czynnego. Mają za tym przemawiać słowa Mistrza o tym, że to Maria obrała najlepszą cząstkę. Z kolejnego spotkania tych samych osób dowiemy się, że to ostatecznie Marta zdała egzamin z wiary, choć była rzekomo zbytnio zanurzona była w doczesności... Bardzo prawdopodobne, że do zrozumienia dzisiejszej Ewangelii potrzeba tego właśnie słowa: zbytnio. Nie zganił przecież Pan Jezus zatroskania Marty o Gościa. Tak przecież wypada, to się należy. Jedno słowo zbyt zmieniłoby tę perspektywę. Czyż i w naszym przeżywaniu niektórych wydarzeń nie powinniśmy pytać siebie, czy nie angażujemy zbyt wielu sił i środkó w ich organizację? Za przykład wystarczy wziąć choćby uroczystości pierwszokomunijne albo wesela. Czy naturalna i zrozumiała troska o gości, współdzielących radość bohaterów dnia nie idzie zbyt daleko, do tego stopnia, że kwiaty, wiktuały i całe otoczenie stają się przepaską na oczy, utrudniającą dostrzeżenie tego, co naprawdę najważniejsze? Bo w zasadzie potrzeba mało, albo tylko jednego - by przez zbytnią troskę nie zgubić najważniejszego. |