Łaskawość Boga | 2020-10-26 |
I dziś zdarzają się ludzie narzekający na chodzenie od lekarza do lekarza przy braku jakiejkolwiek ulgi w cierpieniu. W czasach Pana Jezusa dostęp do lekarza na pewno nie był łatwiejszy, a z pewnością relatywnie droższy. Dotknięta niemocą kobieta z dzisiejszej Ewangelii cierpiała już od osiemnastu lat. Było to nie tylko cierpienie fizyczne. Kobiety zwykle większą uwagę przykładają do swojego wyglądu niż mężczyźni, stąd dla wspomnianej niewiasty było to również bolesne doświadczenie psychiczne. Św. Łukasz nie pisze czy albo jak długo próbowała się leczyć u ludzi, ale podkreśla, że przyszła do synagogi. Ileż to naszych matek wyznawało zasadę: pójdę do kościoła - tam jest najlepszy Lekarz. Podobnie uczyniła ewangeliczna niewiasta. Zwróćmy uwagę, że tym razem nie chora prosi Pana Jezusa o pomoc. To On sam ją zauważa, przywołuje i dokonuje uzdrowienia - jakby to było czymś zupełnie naturalnym! Chyba właśnie tak, bez żadnego zdziwienia, potraktował to wydarzenie przełożony synagogi: nie przyszło mu do głowy zachwycić się cudem czy uwielbić Pana Boga z tego tytułu, ale usiłował dobroć Najwyższego wykorzystać przeciwko Niemu samemu. Dobrze, że chociaż zawstydził się na poczynioną uwagę Jezusa Chrystusa. Niestety jednak właśnie tak zwykle bywa, że gdy ktoś zaślepiony jest nienawiścią, jedynie własnych interesów usiłuje bronić. Możliwe, że radość i wdzięczność prostego ludu z powodu wszystkich wspaniałych czynów dokonywanych przez Chrystusa, ostudziła na chwilę wrogie zapędy tych, którzy uznawali się za mądrych tego świata. I jak tu się dziwić Panu Jezusowi, że dziękował Ojcu za to, że wielkie rzeczy zakrył przed mądrymi i roztropnymi, a objawił je prostaczkom? |