Rodowód naszego Pana | 2020-12-17 |
Rody szlacheckie i królewskie zawsze dbały o ciągłość pamięci. Dla tamtych ludzi linia pokrewieństwa była niezwykle istotna. Portrety zacnych przodków zdobiły ściany dworków i pałaców przez lata całe. Gdy zaś przyszedł czas komuny, a każdy szlachetnie urodzony stawał się automatycznie wrogiem klasowym, wielu nie przyznawało się do swego szlacheckiego pochodzenia. Doszło do tego, że w niektórych wypadkach ludzie nie potrafili przywołać nazwiska rodowego swojej babci - niezależnie od pochodzenia, bo przeszłość nie miała się liczyć, a jedynie teraźniejszość wykuwająca nowy, lepszy świat.
Zmieniły się czasy i niemalże powszechnie ożyło pragnienie odkrywania rodowych korzeni. Tworzenie drzew genealogicznych stało się bardzo popularne. W końcu nie jest bez znaczenia, kim byli nasi przodkowie. W dawnym Izraelu rodowód pełnił rolę dokumentu tożsamości - należało znać swoich przodków i to najlepiej do dwunastego pokolenia... Wobec rzadkiej zmiany miejsca zamieszkania, ale częstego łączenia się w związki małżeńskie między bliskimi krewnymi, łatwo było skorygować prawdziwość zeznań... To, co usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii jest czymś więcej niż tylko historycznym uwiarygodnieniem pochodzenia Pana Jezusa. Rodowód Jezusa Chrystusa jest z jednej strony potwierdzeniem tego, że był On prawdziwym człowiekiem z krwi i kości, konkretnie ulokowanym w czasie i przestrzenie, po drugie zaś jest to świadectwo wielkości Mistrza z Nazaretu. Okazuje się bowiem, że pochodzi On z rodu królewskiego i to z linii Dawida, króla najlepiej przez Żydów wspominanego. To nie byle kto - nawet z jedynie ludzkiego punktu widzenia. |