Oby nam nie spowszedniał... | 2021-02-04 |
Pierwsze czytanie odwołuje się do przerażającego wydarzenia, które miało miejsce na Górze Synaj, gdy to Pan Bóg przemawiał do Mojżesza. Góra spowita dymem, trzaskające pioruny, drżąca ziemia i paniczny strach w sercach obserwatorów. Nic dziwnego, że na widok takiej potęgi woleli oni, aby ten Bóg więcej do nich nie przemawiał. Woleli, by w ich imieniu rozmawiał z Nim Mojżesz. Przekonanie, że kto ujrzałby Boga, wobec takiej potęgi niechybnie musiałby umrzeć, boleśnie odżyło w ich umysłach. Potęga Boga wciąż jest ta sama. I choć nie drży ziemia, nie przerażają błyskawice, a ołtarza nie spowija obłok, to przecież wciąż mamy do czynienia z tym samym Bogiem, który w ciszy i łagodności zstępuje do serc naszych. Mało tego! W tym najważniejszym momencie towarzyszą nam również duchy niebieskie, zastępy aniołów i rzesze świętych, które nie opuszczą okazji do adorowania Pana, który na słowa kapłana staje się Ciałem, by być blisko nas. Niebo zostaje poruszone w każdej Mszy św. A my? Bóg nazbyt łagodny już nam spowszedniał? Zbytnio oswoiliśmy się z Nim? Oby nie... |