Choć frędzli Jego płaszcza się dotknąć... | 2021-02-08 |
Takie było pragnienie ludzi, którzy biegali po całej okolicy na wieść o przybyciu Chrystusa. Można by się było z tego cieszyć, gdyby nie fakt, że to działania wyłącznie interesowne. Po to przecież lokalizowali miejsce przebywania Nauczyciela, aby przynieść do Niego swoich chorych... Pamiętający czasy kryzysu gospodarczego z lat osiemdziesiątych znajdą łatwą analogię do biegania po mieście i poszukiwań towaru. Nie zawsze były to działania precyzyjne - owszem, czasem jakiś przeciek informacyjny dokładnie wskazywał miejsce i czas dostarczenia konkretnego produktu, ale najczęściej o sukcesie decydował przypadek. Kłębowisko ludzi przy sklepie papierniczym mogło być zwiastunem dostarczenia tam właśnie papieru toaletowego. Gdy gwarno robiło się przy obuwniczym - przywieźli buty. W ten sposób można było nabyć radio czy telewizor, jeszcze kwadrans wcześniej w ogóle tego nie planując. Radość ze zdobytego dobra wcale nie przekładała się na miłość do ówczesnej władzy. Raczej odwrotnie - z powodu takiego właśnie upokorzenia. Samo więc poszukiwanie Chrystusa nie świadczyło jeszcze o wielkim umiłowaniu Nauczyciela z Nazaretu. Jednak pragnienie choćby otarcia się o niego, dotknięcia frędzli Jego płaszcza już było oznaką zaufania i wiary w Jego cudotwórczą moc. Kto wie, ilu wdzięcznych ozdrowieńców nie tylko pozostawiło Go głęboko w pamięci, ale też przekonało się do Jego nauki i w przyszłości poszukiwało Go? My jesteśmy w jeszcze lepszym położeniu. Nie tylko bowiem możemy Go słuchać, nie tylko ocierać się o Niego, ale pozwala nam się przyjąć fizycznie w postaciPpokarmu do swego wnętrza. Taka bliskość! I co z niej wynika?... |