Przez trudy do gwiazd... | 2021-02-18 |
We wspomnieniach św. Maksymiliana Marii Kolbego odnajdujemy opis snu, w którym pojawiła się Matka Boża z dwiema koronami w dłoniach: białą i czerwoną. Usłyszał propozycję: Wybieraj, którą chcesz - są przeznaczone dla ciebie. Wyciągnął obie ręce i zabrał obie - koronę męczeńską i koronę chwały. Było to jednak dawno temu, gdy ludzie doskonale rozumieli, że bez pracy nie ma kołaczy - w życiu nie ma nic za darmo. Uchwycił się więc swojej Promotorki, zawierzył Jej życie i ostro wziął się do pracy. Dużo się modlił, starał się być gorliwym zakonnikiem. Nie szukał swoich korzyści, ale wciąż pytał Maryję o Boże plany. Te zaś zdawały się niemożliwe do wykonania. Była to wielka próba wiary. Posłuszeństwo Maryi zaowocowało poznaniem ludzi, którzy ofiarowali ziemię najpierw pod figurę Matki Najświętszej, potem Niepokalanowa - całego miasteczka franciszkańskiego nie tylko z kościołem, pomieszczeniami dla zakonników, kuchnią, stołówką, domem rekolekcyjnym, drukarnią, a nawet zakonną Strażą Pożarną. Rycerz Niepokalanej rozchodził się po całym kraju i zagranicą, a wątłego zdrowia Maksymilian spalał się pełnym miłości ogniem dla Boga i Matki Najświętszej. Maryja popchnęła go do Japonii, gdzie - nie znając języka - założył drugi Niepokalanów i też wydawał japońskiego Rycerza. Wrócił następnie do kraju, akurat po to, by zostać aresztowany przez Niemców i zdobyć szkarłatną koronę męczeństwa. Sportowcy czy solidni naukowcy wiedzą, że droga do zaszczytów znaczona jest wysiłkiem, rezygnacją i potem. Dziś jakoś nastała moda na oczekiwanie wszystkiego bez trudu i wysiłku. Współczesny świat sprzedaje puste pudełka po medalach, wmawiając przy tym, że to cenna nagroda. |