Potrzeba obiektywnego wzorca | 2021-09-10 |
Przykład, na którym Pan Jezus zbudował odczytaną dziś Ewangelię, nawiązuje do bardzo specyficznej wady wzroku, którą moglibyśmy nazwać dalekowidztwem. Chodzi o dostrzeganie nawet drobiazgowych defektów zlokalizowanych poza sobą z pominięciem tych z najbliższego otoczenia. Niewidomy prowadzący niewidomego - to tak oczywiste, że w zasadzie nie wymaga komentarza. Wiadomo przecież, jakie mogą być skutki wzajemnego wspierania się niewidomych w czasie marszu... Gdyby jednak wyobrazić sobie inną sytuację - na przykład taksówkarz kłócący się z pasażerem o zbyt późne dotarcie na dworzec, skutkiem czego pociąg po prostu odjechał... Jeden i drugi wskazuje na zegarek, kłócą się o rację, ale efekt się nie zmienia. Albo gdy dzisiejszego poranka dwie osoby spierają się o to, czy jest zimno czy nie - ktoś mówi, że jest już bardzo chłodno, a jednocześnie patrzy na roześmianego rozmówcę, który - stojąc w krótkim rękawku - odpowiada, że jest ciepło. Kto ma rację? Obiektywnie jest po prostu trzynaście stopni, bo tak wskazuje termometr. To zaś, że jednemu przy tej temperaturze jest ciepło a dugi odczuwa chłód, to już jest miara subiektywna. Podobnie i ze sprzeczką taksówkarza: nie można bezradnie wskazywać na tarczę zegarową - trzeba odnieść się do wzorca czasu i uciąć dyskusję. Problemem dzisiejszych czasów jest relatywizm. Nie ma on zapewne wielu wyznawców, ale z praktykującymi jest już zupełnie inaczej. Pół biedy, gdy spór o rację dotyczy temperatury czy czasu, ale gdy w grę wchodzą kryteria od wieków uznawane za oczywiste, to zrzucanie ich z piedestału wprowadza kłótnie i chaos. Boże normy się nie zmieniają. Wystarczy odnosić się do nich nie tylko w sytuacjach nieporozumień, ale w codziennie podejmowanych decyzjach, a wróci porządek. |