Pozwólcie dzieciom... | 2022-02-26 |
Trudno przeprowadzić jednoznaczną, a przy tym prawdziwą analizę stosunku dorosłych do dzieci na przestrzeni wieków. W dzisiejszej dobie, gdy niewiele brakuje by mówić o pajdokracji, nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć myśli Pana Jezusa. Wystarczy jednak uświadomić sobie, że jeszcze tak niedawno dzieci dopuszczano do stołu z rodzicami, gdy w domu pojawiali się goście. Było to rozsądne - choćby ze względu na prowadzone przez dorosłych rozmowy, których dzieci nie powinny słuchać. Ale też wpajano dzieciom zasadę nie odzywania się póki starsi o to nie poproszą. Dzieci dowiadywały się w ten sposób, że jeszcze długo będą musiały słuchać i uczyć się, zanim sensownie będą umiały się wyrażać. Ponadto sama liczebność potomstwa w rodzinach nie dawała możliwości zajmowania się każdym tak, jak tego przykład mamy w dzisiejszych trzy- czy czteroosobowych rodzinach. Dziecko zajmowało w społeczeństwie co najwyżej drugi lub trzeci szereg. W takich właśnie warunkach Pan Jezus powiada do apostołów, którzy - zresztą zgodnie z własnym wyczuciem - domyślali się, że będący do dyspozycji innych Mistrz, ma prawo być zmęczonym i już nikogo więcej tego dnia nie przyjmie, a zwłaszcza dzieci. Tu zaś usłyszeli: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie bo... do takich należy królestwo niebieskie. Do takich, czyli jakich? - Zachowujących postawę dziecka, ale z tamtych czasów: pokornego, znającego swoje miejsce w społeczności, a w związku z tym nie oczekującego jakichś przywilejów i wiedzących dobrze, że polecenia rodzicielskie należy wypełniać i to jak najszybciej. To ważne dopowiedzenie, byśmy czasem - powołując się na Chrystusowe słowa - nie chcieli się przeobrazić w rozpieszczone i marudne pacholęta współczesności. |