Świątynia | 2010-11-09 |
Przyzwyczajeni do widoku wielu świątyń w naszej Ojczyźnie, nie jesteśmy w stanie zrozumieć Żydów, którzy mieli tylko jedną świątynię jedynego Boga. Mieli co prawda swoje synagogi w różnych miastach zarówno w kraju jak i za granicą. Były to jednak domy modlitwy, gdzie rozważano treść Pisma św. i modlono się. Nie można tam jednak było składać ofiar dlatego, że tylko w jednym miejscu - w świątyni jerozolimskiej można było składać ofiary Bogu. Jeśli świątynia ta była jedna, to wszystkim zależało, aby była najpiękniejsza. Salomon, zgodnie z życzeniem swego ojca Dawida, wzniósł ów przybytek częściowo z materiałów zgromadzonych przez ojca. Budowano go z najkosztowniejszych surowców, z najdroższego drewna i kamieni. Był dumą i chlubą wyznawców jedynego Boga. Ta świątynia rzeczywiście jednoczyła, dawała poczucie wspólnoty wiary. W pewnym sensie dziś jest podobnie. Tylko w pewnym sensie, bo świątyń - jak zaznaczono wyżej - mamy wiele i, w odróżnieniu od sytuacji Żydów, w każdej z nich składana jest Ofiara i to najświętsza. Jedna zaś świątynia, wśród owych wielu, pełni rolę szczególną. Jest nią świątynia laterańska - właściwa katedra biskupa Rzymu, czyli papieża. Stąd bierze się jej rola jednocząca wszystkich katolików. Dla nas zaś o wiele istotniejszym jest fakt bycia świątynią. Każdy z nas jest ową świątynią Boga - owszem, również zniszczalną. Niszczy ją przede wszystkim osobisty grzech, ale nie tylko. We wczorajszej Ewangelii Pan Jezus przestrzegał przed zgorszeniami. Los gorszyciela będzie straszny. Niestety, owych gorszycieli dziś mamy ponad wszelką miarę. Choćby przez nagłaśnianie grzechów innych ludzi rozszerzają zakres oddziaływania złego. Stąd bardzo wiele wysiłku potrzeba dla ustrzeżenia świetności świątyń naszych dusz i serc. Powstaje pytanie: W jakim stanie jest świątynia mego wnętrza? Czy Bóg chętnie w niej zamieszkuje?
|