Uczyć się na błędach | 2022-06-20 |
Najpierw Aramejczycy, teraz Asyryjczycy... Zresztą, czy to ważne, od kogo zbierają cięgi wyznawcy Boga Jahwe? Wypowiedzieli Mu posłuszeństwo - niechże teraz radzą sobie sami. Nie chcieli przystać na Jego warunki, to teraz muszą wypełniać żądania okupantów. Król Salmanassar podbił Samarię, splądrował, a ludność przesiedlił do Asyrii. Można by powiedzieć, że mają, czego chcieli, ale oni przecież tego zupełnie nie chcieli! Czyżby? Owszem, nie tęsknili za konsekwencjami swego złego postępowania, ale o nich słyszeli. Wielu proroków posyłał do nich Pan Bóg, lecz nie chcieli ich słuchać. Skutecznie zagłuszali swoje sumienia i uprawiali swe rytualne tańce wokół modnej i tak pożądanej idei swawoli. Stało się więc. Przepraszam już nie wystarczyło, trzeba było rozpocząć długi czas pokuty. Jednak wieści o tym, co działo się w Samarii, docierały przecież na południe. W Jerozolimie znano los swych pobratymców. I co? Nic nie przedsięwzięli? Nie spróbowali nawet zmienić czegokolwiek w swym postępowaniu? Otóż nie, bo za bardzo byli skupieni na analizie skutków tkwienia drzazgi w oku Samarytan, aby rzetelnie zastanowić się nad sobą i niejedną belką we własnych oczach. Dlatego, oczywiście, nie zmienią niczego u siebie i dlatego - też oczywiście - spotka ich podobny los. Aby nie cierpieć (albo cierpieć mniej), trzeba posiąść sztukę uczenia się na cudzych błędach. |