Potęga modlitwy | 2022-07-15 |
Po szeregu niegodziwych królów nastał wreszcie Ezechiasz, władca prawy i pobożny, ufający Panu Bogu. I to właśnie jego dopadło nieszczęście - nieuleczalna choroba. Nadto i prorok Izajasz utwierdził go w przekonaniu, że to koniec... Nie buntował się, nie złorzeczył i nie pomstował, ale na łożu boleści cicho płakał, odwrócony do ściany i modlił się. Któryż rodzic nie wzruszyłby się taką postawą swego dziecka? A mógł głośno krzyczeć o niesprawiedliwości Bożej, albo przynajmniej jawnie skarżyć się na swój los. Pokorne znoszenie cierpienia, połączone z ufną modlitwą, okazały się skuteczniejsze. Pan Bóg raz jeszcze posyła Izajasza. Zmienia decyzję: pożyjesz jeszcze piętnaście lat. Ta historia powinna wiele nauczyć niedowiarków. Co prawda trudno przypuszczać, że nieomylny Pan Bóg dał się przekonać argumentami rozmodlonego króla. Raczej powiemy, że Pan Bóg wszystko wiedział już od dawna - wiedział też jak zachowa się Ezechiasz w trudnej chwili i dlatego pierwotny komunikat o szybkiej śmierci był raczej testem dla samego chorego, a jednocześnie dowodem na skuteczność błagań kierowanych ku niebu. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus powiedziała kiedyś: Modlitwa to królowa, która ma zawsze wolny przystęp do króla i otrzymuje wszystko, czego żąda. Zawsze jednak musimy dodać istotny element modlitwy, na który zwrócił uwagę Pan Jezus w Ogrójcu - zgodę na każdy przejaw woli Bożej: Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie. Nigdy żadnej sytuacji nie ocenimy lepiej od Pana Boga, co nie oznacza, że nie wolno nam mieć własnych pragnień i prosić o ich realizację. Jeśli czynimy to w pokorze z poddaniem się Jego woli, możemy stać się prowokatorami cudów. |