To napomnienie słyszeliśmy niejednokrotnie - również w dzieciństwie. Cóż ono oznaczało? Aby nie rzucać słów na wiatr, aby nie opowiadać rzeczy niesprawdzonych, aby życzyć nikomu złego i tak dalej.

   Dzisiejsza Ewangelia wskazuje na jeszcze jedno niebezpieczeństwo, które - niestety - przytrafia się zwłaszcza osobom w stanie odurzenia alkoholowego. Mądrość ludowa podpowiada, że co człowiek po trzeźwemu myśli, to po pijanemu powie. Oznacza to, że traci kontrolę nad sobą w stanie upojenia alkoholowego. Stać go wówczas nie tylko na nieprzemyślane wypowiedzi, ale też działania. Mało to osób czerwieniło się ze wstydu, oglądając siebie na ekranie telewizora czy komputera, nie mogąc uwierzyć, że te słowa i te wyczyny są jego autorstwa? Pół biedy, gdy chodzi jedynie o słowa, czy tak zwane wpadki towarzyskie. Jeśli jednak ten brak kontroli nad sobą łączy się z posiadaną władzą, dojść może do zbrodni - jak w dzisiejszej Ewangelii - a wówczas zawstydzenie jest czymś najmniej dotkliwym i niezdolnym do naprawienia błędu.

   Nauka, płynąca z dzisiejszej liturgii Słowa, to nie tylko zachęta do abstynencji, ale przede wszystkim do ważenia każdego wypowiadanego słowa, bo od niego może czasem zależeć czyjeś życie.