Dzisiejsza Ewangelia przywołuje nieco infantylną prośbę Filipa: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Odpowiedź zaś Pana Jezusa była jednak jak najbardziej poważna: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca.

   Ta wypowiedź Pana Jezusa posłużyła jako natchnienie do stworzenia obrazu Trójcy Świętej, który umieszczony jest w bocznym ołtarzu - ołtarzu Bożego Miłosierdzia. Podstawę posłużył znany obraz Jezusa Dobrego Pasterza, tulącego do piersi owieczkę. Po komputerowym wymazaniu owieczki, należało wykonać lustrzane odbicie i zestawić obok siebie tak wykreowane postacie. Aby jednak nie było wątpliwości, który to Ojciec, a który Syn, temu pierwszemu przemalowano płaszcz na czerwony i włosy głowy oraz brody przyprószono siwizną. Oni zaś obaj wypuszczają, czyli posyłają gołębicę, to znaczy Ducha Świętego. Taki był projekt, którego najważniejszym założeniem było to, aby ukazać podobieństwo wręcz fizyczne Ojca do Syna. Jak poradził sobie z tym malarz - każdy niech sam oceni.

   Przejdźmy jednak do naszych osobistych doświadczeń. Z pewnością miło jest każdemu ojcu czy matce, gdy ktoś powie o jego dziecku: Tak podobne do ciebie, jakby skóra ściągnięta... Albo: Nie wyprzesz się tego dzieciaka - zachowuje się tak samo jak ty... Podobnie miło byłoby naszemu Panu, gdyby i o nas tam można było powiedzieć do Boga: Nie wyprzesz się go (jej) - wszystkie gesty, ruchy, sposób mówienia, zamyślenia i gotowość do pomocy są jak Twoje...

   Oby! Oby tak o nas mówili - tym bardziej, że stworzeni zostaliśmy na Jego obraz i podobieństwo.